Kontakt

Kondensacja czasu
Wczoraj w zasadzie po raz pierwszy od wieków rozmawiałem z G. Niby w środę chwilkę się widzieliśmy. Ale na hamaczku, urywana rozmowa, kiepska jakość, zaniki dźwięku i obrazu, niedosyt.
W tle „Mogło być nic” Kwiatu Jabłoni. Leci i leci w kółko. Pętla, zapożyczając, bo dobrze oddaje to, w jaki sposób ten utwór wrył się w mojej głowie. Zapętlił się. Szarość i barwy. Dużo tych barw ostatnio w moim życiu. I w tej piosence. Kolorów zapierających dech w piersiach. Lubię, kiedy nagle czyjeś słowa okazują się być opisem mojego życia, stanu umysłu, marzeń, tęsknot. A jeśli na dodatek są tak pięknie podane, w cudownych głosach dwojga wspaniałych dusz i harmonijnej melodii… Zapętlenie…
Oczywiście mógłbym się zachwycać tutaj każdym drobnym szczegółem, ale chwila przeminęła. Nadal jestem tutaj, ona tam. Nadal w głowie dominuje pytanie: czy to będzie miało kiedykolwiek jakiś moment zatrzymania, w którym po prostu będziemy? Czy dotrzemy w nas do chwil, kiedy będziemy mogli się sobą zachwycać otuleni codziennością pełną magii, która od początku jakoś przeplata się w tej znajomości?
Na ten moment dla mnie każda chwila, w której pojawia się Ona, jest jak sen. Już jest bardziej rzeczywisty, niż…. no tak, trzy tygodnie temu. Znamy się trzy tygodnie. Odczucie mam takie, że spokojnie mógłbym powiedzieć – kilka miesięcy. Nie wiem jak to jest możliwe. Nie mam pojęcia. Kondensacja czasu i przestrzeni. Wielość doznań. Ciągle za mało. Jakby dziecko miało dorosły umysł, ale ktoś uparcie traktowa je, jak dziecko. Ta relacja wyrosła ponad nas obydwoje. Ciężko za nią nadążyć. Jakby czas usiłował nadrobić w tych kilka tygodni wiele lat…
22.12.2024
Tyle straconego czasu. Taka myśl przyszła do mnie, kiedy czytałem ten krótki tekst. Za chwilę przyszła druga: zmieniłem się. Nie jestem tym, kim byłem wtedy. Nasza znajomość, nasza relacja – to nie są już te ochy i achy. Z jednej strony tyle czasu zmarnowanego na lęk, na ból, na smutek. Dzisiejszy tekst – Noworoczne Marzenie – a ja nadal nie potrafię wybrnąć z samego siebie. Odgruzować siebie ze strachów i traum ? z dzieciństwa ? Po chuj to wszystko? Przecież spotkałem Anioła. Jak mam dać Jej radość i wsparcie, jeśli się ciągle boję?