Promienie

Od kilku miesięcy, od września dokładnie, psychoterapia. Sam bym na to nie wpadł. Po co mi? Do czego to? Czuję się źle? Normalne. Żona… Już nie żona. Druga nie-żona. O czym pisać, a co jest zbyt osobiste? Że mnie zdradziła? O tym pisać? O tym, że się kłóciliśmy? O tym, że mi się czasami nie chce? Że nie rozumiem, o co chodzi? Miałem pisać o tej książce? O stylach przywiązania. ciekawe to, dobrze mnie opisuje styl lękowy. G. to styl unikający. Chyba… Skomplikowane.

Ale o tym napiszę chyba jednak kiedy indziej. Dzisiaj pierwszy dzień Świąt. Ja z Pieskiem i Kotkiem. Jakoś tak mi wczoraj dobrze było. Dzisiaj czuję się samotny. Od rana myślałem o szczęściu. Czy życie rzeczywiście polega na pogoni za tymi drobnymi, tycimi chwilami przyjemności? Rano gorący prysznic? Jakieś dobre śniadanie. Pycha… Kawka? Ciasteczko? Spacer w słońcu? Pobawić się z Kotkiem… Podrapać Pieska… Albo we dwoje, splecione dłonie, splecione ciała, splecione dusze… Drobinki uśmiechu w gonitwie za pieniędzmi na te wszystkie ciasteczka, kawki, potem już na leczenie z nieuleczalnej starości.

A może jednak szczęście to wewnętrzne poczucie spełnienia? Szukam. Jak znajdę, podzielę się. Zapomniałem, jak to jest, być szczęśliwym. Są chwile, promienie słońca przebijające zza chmur.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *